Pieskie życie, czyli jak dbać o przyjaciół

Pieskie życie, czyli jak dbać o przyjaciół.

O bezinteresownej psiej przyjaźni i o wszystkim, co psi opiekun wiedzieć powinien rozmawia Jadwiga Majdak z Iloną Baczkowską.

 

Jadwiga Majdak: Cześć Ilonka!

Ilona  Baczkowska: No witaj, Jadziu, witaj – co u Ciebie?

 

A, nie mam z kim herbatki wypić i przyszłam tak do Ciebie…

To bardzo miło!

 

A przy tej okazji, opowiedz mi o Związku Kynologicznym, skoro jesteś jego prezesem. Bo ja mam pieska, takiego malutkiego shih tzu i chętnie się dowiem czegoś nowego i o psach i o Związku.

Zarząd główny i cały Związek Kynologiczny w Polsce działa od 1938 roku. Z przerwą w czasie wojny, reaktywowany w 1948 roku. Wtedy mój ojciec przywiózł z Niemiec pierwszą wyżlicę szorstkowłosą i rozpoczęła się u nas w domu hodowla. Jak się urodziłam, to pierwsza suka mojego ojca była na zasłużonej emeryturce, ale jej córka kontynuowała zdobycze wystawowe i hodowlę. Więc można powiedzieć, że miłość do psów wyniosłam z domu.

Zacznijmy od tego, że psy mamy rasowe i wielorasowe. Poza Związkiem powstają stowarzyszenia, ale będąc od 37 lat członkiem Związku wiem, że do stowarzyszeń trafiają psy, które nie przechodzą kwalifikacji hodowlanych i nie zapowiadają się na hodowlane zgodnie ze standardami Związku Kynologicznego. A ideą pracy Związku jest udoskonalenie rasy. A tych ras jest 350 i są coraz nowsze, są jeszcze psy z księgami wstępnymi.

 

A co to znaczy?

Mamy pięć ras polskich odnalezionych, pierwszy to był owczarek podhalański i pierwsze egzemplarze nie miały rodowodu, miały kwalifikację na podstawie wzorca, czyli opisu. Do tego zbiera się rada naukowa na Uniwersytecie Jagiellońskim i opisuje psa. Jeżeli on spełnienia warunki tego wzorca, w którym jest dokładnie wyszczególnione: jak ma wyglądać, jaki ma mieć charakter, jaką ma mieć anatomię… wszystko jest dokładnie we wzorcu opisane: głowa cała, cała szyja, kątowania. Nawet, jeśli chodzi o anatomię, kąty kości są opisane Jeśli dany pies spełnia te warunki, może trafić do księgi wstępnej. Zakłada mu się księgę wstępną i dopiero któreś pokolenia po tym psie otrzymuje rodowód. Natomiast psy rodowodowe to takie, które od wielu lat mają rodowody i czystości rasy są selekcjonowane przez hodowców pod kuratelą związku kynologicznego. Podstawowym zadaniem każdego hodowcy jest dążenie do doskonałości i zgodności ze wzorcem. Oczywiście nie ma psów wzorcowych, ale dążymy do tego, aby każde następne pokolenie było jak najlepsze. Psy się sprawdza pod kątem użyteczności – bo są różne psy do różnych celów stworzone. Sprawdza się eksterier, czyli wygląd zewnętrzny, całą anatomię, są badania genetyczne na różne choroby, które się ciągną u danych ras, i takich egzemplarzy podejrzanych nie kryje się. A jeżeli ktoś to robi, to tylko i wyłącznie poza Związkiem. I dlatego, jak powiedziałam, nie uznają stowarzyszeń hodowców. Kupujesz psa i trafiasz na jakiś kennel club, czy inne takie stowarzyszenie, i nie wiesz, co to za pies. Niby jest rasowy, niby ma papiery i jego tatuś lub mamusia pochodzili ze związku kynologicznego, ale okazuje się, że są to psy sprzedawane przez hodowców na tak zwane „kolanka”. Nie lubię tego określenia, wolę „pupil domowy”, a nie „na kolanka”. Bo to nie jest zabawka, którą się trzyma na kolanach, to jest żywe stworzenie, członek rodziny.

 

I mój piesek właśnie taki jest. On się łasi koło nóg…

Każdy pies taki jest, tylko trzeba mieć poczucie, że to jest przyjaciel, którego bierzemy do domu.

 

Pieska syn przywiózł ze schroniska z rodowodem, ktoś po prostu oddał go.

Tak Jadzieńku, bo szitzaki (shih tzu) to są trudne psy pod względem pielęgnacji sierści. To dbanie zaczyna się już od momentu, kiedy pies wychodzi z hodowali, hodowca uczy pieska, jak stać przy szczotkowaniu. Ludzie kupują pieski śliczne, pachnące, a potem okazuje się, że piesek jest skołtuniony.

 

I taki właśnie nasz był, taki był…

Tak, pamiętam, jak do was trafił. Trzeba wtedy, jak i ludzie: iść do fryzjera, albo samemu to zrobić, tak samo trzeba dbać o szczepienia. Do schroniska trafiają biedaki, bo ktoś się nagle orientuje, że nie kupił dziecku zabawki, tylko kupił coś żywego, na co trzeba wydać pieniądze, na jedzenie odpowiednie i pielęgnację. Przede wszystkim odrobaczanie i szczepienie, a to nie jest tanie. Zdarza się też, że pies się pochoruje, idziemy do lekarza, płacimy za to wszystko, a potem pies ląduje w azylu. Bo zabawka okazała się za droga, bo się znudziła. Tak to wygląda, sama wiesz, ile pracy włożyliście w Szogunka.

 

To powiedz mi jeszcze, jak wygląda takie normalne dbanie o pieska, nie tylko mojego shi tzu, ale ogólnie o psa: trzeba do fryzjera, trzeba czesać, szczotkować…

Jeżeli kupuje się z pełną świadomością pieska, że wymaga on pielęgnacji, przyszły właściciel uczy się tego od hodowcy, od którego kupuje psa. Kupując psa w hodowli powinno się dostać instruktaż obsługi przyszłego domownika, czyli: terminarz szczepień, na ogół kupuje się po dwóch szczepieniach. Odrobacza się dwa razy w roku i dwa razy w roku chodzi się na zestaw szczepień, bo szczepionka to nie tylko wścieklizna, do tego przeglądy okresowe. Zagląda się do oczków – bardzo dużo psów, które mają buzie zarośnięte, mają wycieki z oczu. Często zaczyna się gronkowiec albo inne paciorkowce, więc trzeba o oczy dbać, przemywać, zakrapiać, podcinać włosy, żeby nie wchodziły do oczu. Trzeba też zaglądać do uszu, ale nie za często czyścić, bo to też nie jest za dobrze, wtedy się wyjaławiają uszy, jakieś grzyby mogą się tam dostać. Obcinanie paznokci, żeby nie zarastał, zwłaszcza tego paznokcia na przedniej łapie, który się nigdy nie ściera. Trzeba tego pilnować, bo paznokieć robi się okrągły, zawija się i wbija w nóżkę, i to psa boli. Poza tym czesanie, czesanie codzienne przy długowłosych psach: pięć, dziesięć minut, ale codziennie. Czeszemy dwoma grzebieniami: szerokim grzebieniem z szerokim rozstawem ząbków, żeby rozczesać lekko, a potem poprawiamy od skóry grzebieniem o węższym rozstawie, ewentualnie potem możemy włosy przeszczotkować. Od czasu do czasu trzeba wykąpać pieska. Nie na zasadzie, że kąpiemy co tydzień, ale raz na miesiąc pies powinien być wykąpany. Zwłaszcza, kiedy jest brudno na polu, kiedy się pali w piecach i to wszystko wchodzi w sierść, jełczeje na skórze i zatyka pory. Pies musi być czysty.

 

Tylko do uszu nie można nalać wody…

Uszy muszą być wyczyszczone na sucho, nie może wejść woda do uszu podczas kąpieli. Są takie zatyczki do uszy do kąpieli – bo ucho psa ma inną budowę niż nasze. Może gdzieś zostać woda i zwłaszcza przy kłapciatych uszach może wywiązać się zapalenie ucha, które jest bardzo groźne, bardzo długo się leczy i bardzo pies się męczy. Więc, Jadziu, trzeba przy kąpieli zabezpieczyć uszy Szogunka, a po kąpieli wytrzeć dokładnie, mają być suche.

 

To proszę, powiedz mi jeszcze, co mam zrobić, bo Szogunek ostatnio nie chce spać na swoim legowisku, tylko próbuje spać ze mną, a mi to nie bardzo pasuje… Jak mam go tego oduczyć?

Można go oduczać tak, że to legowisko umieścić gdzieś dalej i dać mu do legowiska jakiś smakołyk, żeby mu się dobrze kojarzyło.

 

Albo zabawkę?

Z zabawkami to psy tak, jak małe dzieci – szybko się opatrzą i patrzą za następną zabawką. Czasem jest to długopis, a czasem pilot od telewizora. On próbuje, czy ty mu ustąpisz. I jeśli nie chcesz, żeby był w łóżku, to mówisz: fe! Kategorycznie, i ściągasz go na to legowisko.

 

Ale on pilnuje, kiedy zasnę i tak wyskoczy do łóżka! Jak miałam złamaną nogę i sami wtedy mieszkaliśmy, tylko Szogunek i ja, to on ze mną jeździł na wózku, wylizywał mi chorą nogę.

To jest moja droga dowód na to, że pies wyrzucony z czyjegoś domu swoje serduszko oddał tobie i tobie ufa. Nierzadko psy wzięte z azylu mają coś takiego, że szukają tych pierwszych właścicieli, chociaż kochają nową rodzinę. Sama miałam taki przypadek, podrzucono mi suczkę. Miła była, u mnie urodziła szczeniaki i po dwóch latach poszła z naszego domu. Ja uważam, że poszła szukać pierwszego właściciela.

 

Szogunek też był na początku nieufny.

Ja to porównuję do nieufności skrzywdzonych dzieci z sierocińca. Mam 37-letnie doświadczenie i jeszcze do tego rodzinne, bo mój ojciec hodował psy, ja się urodziłam, gdy był miot wyżłów w domu. Wiem, że psom oprócz pełnych misek i dachu nad głową potrzeba naszego ludzkiego ciepła. I zauważ: gdy w domu są osoby, które lubią psy i te, które ich nie lubią. To pies za kim chodzi? Jak coś zbroi, to wybiera przedmiot należący do tej osoby, co nie lubi psów. To żeby zwrócić na siebie uwagę, jak dziecko! To są działania, żeby wejść w tą rodzinę, ja to porównuję z naszymi zachowaniami. Pies to prawdziwy przyjaciel: on nas nie zdradzi, można mu wszystko powiedzieć, wypłakać się. Moje doświadczenie wskazuje, że pies jest niezawodny! A przytulenie się do innej osoby może skutkować tym, że ten człowiek poklepie po plecach i powie: weź się uspokój, weź coś na uspokojenie. A pies będzie tylko patrzył i koił nasze nerwy. Poza tym psy są bardzo pożyteczne. Pracują z myśliwymi, wszystkie posokowce i psy gończe oraz psy wystawiające na polowaniach. Psy pasterskie, które zganiają owce, psy pracujące – jak husky czy malamuty ciągnące snaki.

 

Psy dla niewidomych.

Psy, które szukają narkotyków, które szukają ludzi pod lawinami, psy, które pracują z dziećmi autystycznymi. Mam cała grupę moich koleżanek, która z cavalierami chodzi po szpitalach, bo teraz już nie uważa się, że pies jest niehigieniczny. Chore dzieci tulą się do tych kuleczek. Pies jest bezinteresowny i oddaje nam całego siebie. To jeszcze przy tej herbatce powiem ci, Jadziu, jak to się wszystko zaczęło. W 1911 powstała Międzynarodowa Federacja Kynologiczna (FCI) w Belgii, która w chwili obecnej skupia 90 krajów na pięciu kontynentach, bez Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, chociaż my u nich możemy kupować psy z rodowodami. Ta organizacja nadzoruje wzorce, według których są hodowane psy pokazywane na wystawach, skupia całe sztaby profesorów genetyków, którzy badają choroby genetyczne psów oraz zajmują się rozrodem i ulepszaniem wszelkich ras.

 

To się wszystko w Belgii zaczęło?

Tak, w 1911 roku. I od tego czasu możemy sprawdzić wszystkie psie rodowody, też międzynarodowe, wszystkie czempionaty. Możemy sprawdzić, co nasz pies nosi w sobie. Bo rodowód to jest podstawowy dokument psa, jak nasz dowód osobisty czy paszport, tylko nasz jest bardzo ubogi w dane, a psi bogaty. Można się dowiedzieć o 4-5 pokoleniach wstecz. A jak chcemy poznać dalszych przodków psa, możemy wystąpić o sprawdzenie albo sami sprawdzamy. Włożono wielką pracę w tę ciągłość. Zresztą tak samo się hoduje krowy czy owce – też mają księgi rodowodowe. My mamy w Polsce Związek Kynologiczny, który zawiaduje prawie 50. oddziałami. I oddziały – jak mój w Katowicach – podlegają zarządowi głównemu Związku z siedzibą w Warszawie. Pies z hodowli przy urodzeniu dostaje metrykę urodzenia. Po zarejestrowaniu się i zapisaniu jako członek Związku występuje się o rodowód. Rodowód uprawnia do udziału w wystawach i bywania w sekcjach, które danymi rasami się zajmują.

 

Co to są te sekcje?

Jest 10 sekcji: pierwsza to pasterskie, druga – molosy (na przykład mastify lub sznaucery). Trzecia to teriery, czwarta jamniki, piąta to szpice i rasy pierwotne.

 

Co to znaczy?

Rasy pierwotne to na przykład basenji – pies z Afryki, który towarzyszy Pigmejom w polowaniach i obronie wiosek.

 

Czy w Polsce są hodowle tej rasy?

Tak, to bardzo ładny i zgrabny pies. Gładkowłosy, nie szczeka, tylko wyje. Grupa szósta to aportery – do nich należy spaniel. Siódma to są wyżły – duże psy polujące. Ósma – tam są labradory, psy wykorzystywane do odszukiwania ludzi pod gruzami lub lawinami i do szukania narkotyków. Dziewiąta grupa to psy ozdobne i do towarzystwa – twój szitzak Szogunek do niej należy.

 

Ty masz przecież hodowlę takich piesków? Yorków?

Nie nie mam yorków i nigdy ich nie hodowałam, bo nie nadaję się do papilotowania psów. Mam chihuahua, ale ich nie hoduję. Już nie te lata. Bo to są nieprzespane noce, opieka na sukami i szczeniakami, uczenie szczeniaków wszystkiego, szukanie dobrego domu. Zaczynałam w 1980 roku od seterów irlandzkich, a teraz rekompensują mi to cziułałki.

 

A dziesiąta grupa?

A dziesiąta grupa to są charty. Od maleńkich włoskich do wielkich wilczarzy irlandzkich.

Do takiej sekcji, jak się kupuje psa, to po kupieniu idzie się z jego metryczką, zapisuje,  płaci składkę i opłatę za rejestrację psa i dowiaduje się, kiedy dana sekcja się spotyka. Na przykład dla twojego Szogunka to będzie dziewiąta grupa. Dowiadujesz się, że jest kierownik taki a taki, sekcja we wtorek, w takich a takich godzinach. To jest działalność społeczna, pasjonatów-asystentów lub sędziów kynologicznych. Sekcje służą radą i pomocą nowym właścicielom. A czy dany pies będzie hodowlany – to się okaże, kiedy ten pies dorośnie i spełni wszystkie potrzebne wymogi. I tu jest duże niebezpieczeństwo – jak się piesek nie kwalifikuje do hodowli, to się niektórzy pozbywają go albo zapisują do kennel clubu i tam psy z defektami (na przykaz z wypadającą rzepką kolanową) się kryje. I kryje się psem, który też z jakichś powodów nie został zakwalifikowany do hodowli przez Związek Kynologiczny. Tak jest z owczarkami niemieckimi. One muszą być zakwalifikowane pod względem charakteru. Nic owczarkowi nie dadzą medale na wystawach, jeśli taki pies nie zda egzaminów z obrony, nie pokaże, że jest zrównoważony. Wtedy nie może być użyty do hodowli. Potem mówi się: pies jest bez rodowodu, ale po rodowodowych rodzicach . I wtedy mamy psy, które na przekład gryzą dzieci. I tyle Ci mogę o tym wszystkim opowiedzieć, Jadziu.

 

Bardzo Ci dziękuję za opowieść, Ilonko, fajnie się jej słuchało! Ale muszę już iść, bo jest ciemno.

Nie ma za co! Buźka! Pa!

Z Panią Iloną Baczkowską rozmawiała Jadwiga Majdak.

Powrót do spisu treści…