O Kamilu Dominiku Gherrim, nadwornym lekarzu Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i właścicielu Brzeszcz
Rozmowa Teresy Jankowskiej z Marcinem Dziubkiem, nauczycielem historii i wiedzy o społeczeństwie, Prezesem Towarzystwa Miłośników Bielan i Grupy Rekonstrukcji Historycznej Batalionu Obrony Narodowej Oświęcim, autorem kilkunastu publikacji z zakresu historii regionalnej m.in.: „Niezłomni z oddziału Sosienki – Armia Krajowa wokół KL Auschwitz” (2016’), „Niezłomni wrześniowych dni – losy Batalionu Obrony Narodowej „Oświęcim” (2019’) i artykułu „Brzeszczański majątek Kamila Dominika Gherriego w publikacji „Dzieje Brzeszcz. Od zarania do 1918 roku” (2020).
Skąd wzięła się u Ciebie motywacja, że w książce „Dzieje Brzeszcz. Od zarania do 1918 roku” zająłeś się przybliżeniem postaci Kamila Dominika Gherri?
Marcin Dziubek: Bo to w sumie nasza historia. Jesteśmy stąd i powinniśmy tę historię opowiadać. Aczkolwiek zaciekawiło mnie to, że nadworny lekarz Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, pojawił się właśnie w Brzeszczach. Zresztą, jak to często mówię, że opowiadamy o tej historii globalnej, a nie znamy historii regionalnej. Ona wcale nie przechodzi obok. Dotyka nas bezpośrednio. Dominik Gherri jak się okazuje był to człowiek wielce zasłużony dla lokalnej społeczności.
Jesteś nauczycielem historii, więc gdybyś miał opowiadać o Kamilu Dominiku Gherrim mieszkańcom, uczniom, to co chciałbyś szczególnie im przekazać o tej osobie?
Jest to osoba dość tajemnicza z racji tego, że niewiele o niej wiemy. Pojawił się tu w 1794 roku. Jak próbowałem odnaleźć informacje w Wikipedii na jego temat, to znalazłem pewne nieścisłości, błędy, na przykład że Brzeszcze zostały Gherriemu nadane w 1794 roku po śmierci króla, a przecież król zmarł w 1798 roku. Brzeszcze nie zostały mu nadane, ale on te Brzeszcze wydzierżawił od Duninów, starostów w Zatorze. To jest już rok 1794, a więc Fryderyk Piotr Dunin nie żyje od 1788 roku, żyje jego żona Zofia, nota bene znana w okolicy dobrodziejka kościołów. Zofia Dunin funduje różne sprzęty do kościołów, wspiera znacznymi datkami budowę nowych świątyń. Z moich rodzinnych Bielan, taki zapis się zachował w księgach parafialnych. To właśnie ona godzi się na wydzierżawienie majątku Gherriemu. Nie były to tylko Brzeszcze, ale również Skidziń, Przecieszyn, Wilczkowice, Nowa Wieś i Hecznarowice. To był majątek, który wydzierżawił Gherri. Zasada była wówczas taka, że dzierżawiło się na trzy lata. Chodziło o wykorzystanie zmian siewnych, bowiem majątek miał być zwrócony w takiej samej formie, w jakiej został wydzierżawiony. Ile zboża ktoś przejął, tyle miał oddać.
Stało się jednak tak, że Gherri Brzeszcze kupił.
Duninowa zmarła w 1794 roku, dzieci z Fryderykiem Piotrem nie mieli, w związku z tym, majątek odziedziczyły siostry Dunina. Zapewne, bo tego dokumentu nie udało się odnaleźć, ale w 1797 roku, czyli po trzech latach, Gherri kupił majątek. Na pewno Nowa Wieś i Hecznarowice też były wykupione przez Gherriego, można więc przypuszczać że wszystkie pozostałe miejscowości, wcześniej dzierżawione stały się w ten sposób jego własnością.
Ciekawe dlaczego akurat Gherri pojawił się właśnie tutaj.
Tak to mnie też ciekawiło. Nie udało się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Natomiast Fryderyk Piotr Dunin był znany na dworze królewskim, między innymi był asesorem królewskim czyli sędzią który działał w imieniu monarchy. Jeżeli króla nie było, mógł wydawać wyroki. Był generałem wojsk polskich odznaczonym Orderem św. Stanisława, nota bene ustanowionym przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, więc przypuszczam, że oni dobrze się znali.
Pewnie nawet przyjaźnili.
Tak. Domniemywam, że to dzięki przyjaźni Gherri pojawił się właśnie tutaj. Po 1792 roku, sporo ludzi odwróciło się od Stanisława Augusta Poniatowskiego. Kwestia Targowicy, wojny o Konstytucję 3 Maja. Przypuszczam, że właśnie wtedy Gherri opuścił dwór królewski i pojawił się w dobrach Duninów. Powiedzmy, że Gherri nie był jedynym lekarzem nadwornym króla. Było ich z pewnością kilku.
Czyli były wówczas prawdziwe konsultacje lekarskie!
Na pewno! Zresztą fajną, ciekawą informację sobie wynotowałem. Główna Biblioteka Lekarska przechowuje dyplom Gherriego. Pisany piękną, ręczną kaligrafią. Dyplom datowany jest na 1765 rok. Na dyplomie jest tylko imię Kamil – Camillus. Trudno powiedzieć skąd się wziął Dominik.
W „Kartkach z przeszłości” ks. Alfonsa Bielenina pojawia się notatka o wolnomularstwie Kamila Dominika Gherri.
Próbowałem tę kwestię rozwikłać. Trochę to zalatuje taką ówczesną modą. Na dobrą sprawę to wolnomularstwo rozwijało się wówczas w Polsce dzięki królowi Poniatowskiemu. On zresztą jako pierwszy nasz monarcha przystąpił do wolnomularstwa w 1777 roku. Znamienita data. Przystąpił do loży masońskiej, a razem z nim cały dwór, nawet arcybiskup Gabriel Podoski, mimo, że groziła za to ekskomunika. Traktowano to chyba jako formę rozrywki dla monarchów i ludzi z ich otoczenia. Zresztą ta tajemniczość, która otaczała masonerię była taka wciągająca. Pojawiał się w różnych opracowaniach wobec rodzimej masonerii zarzut, że szkodzili interesowi Polski właśnie pod koniec XVIII wieku. Nic bardziej mylnego, bo przecież z masonerii wywodzili się twórcy Konstytucji 3 Maja, więc wprost przeciwnie, to byli ludzie, którzy próbowali ratować to co się jeszcze dało uratować w tych okolicznościach. Tak na dobrą sprawę, można powiedzieć, że stosunek masonerii do religii jest raczej obojętny. Oni nie zajmowali się tematami czysto religijnymi. Owszem mówią o cnotach, bohaterstwie i o rozumie. Wszystko poznawali za pomocą rozumu. Nie stawiali warunków czy ty masz być wierzący, czy niewierzący, żeby przystąpić do masonerii. Pewnie nikt wówczas nie wyrzucał Gherriemu, jak tu był, że należał do masonerii. Przypuszczam, że niewiele osób o tym wiedziało.
Czytając Twój artykuł o Gherrim, można stwierdzić, że bardzo się zaangażował w majątek w Brzeszczach. Przejął podupadający i rozwinął go w czasach swojej bytności i zarządzania.
Tak. Dzięki temu, że są umowy dzierżawne to mamy stan majątku z 1794 roku. Potem zachował się inwentarz z 1803 roku. Mamy więc możliwość porównania, które wypada zdecydowanie na korzyść Gherriego. Między innymi to jemu Brzeszcze zawdzięczały murowany dwór. Gherri przejął dwór drewniany w 1794 roku i zapis inwentarzowy wskazywał, na nieciekawy obraz tego dworu. W 1803 roku pojawia się dwór murowany. Nawet używa się takiego określenia „rezydencja pańska”. Zresztą Gherri wprowadził taki powiew świeżości zarówno w folwarku w Brzeszczach, w samym dworze oraz w jego otoczeniu. Na przykład drewniany dwór z 1794 roku otoczony był takim ogrodem, nazwijmy go, użytkowym. Gherri wprowadza ogród w stylu włoskim z walorami artystycznymi i reprezentacyjnymi. Zresztą potem jego decyzja, żeby być pochowanym w ustroniu ogrodu dworskiego, co niektórzy uważali za jakąś fanaberię. Szczerze mówiąc też się zastanawiałem czemu taka decyzja. Kościoła jednak w Brzeszczach nie było. Z reguły, gdyby Gherri fundował jakiś kościół, to fundatorów kościoła chowano w kryptach kościelnych. Takie były wówczas zasady i tego się trzymano. Cmentarza też jeszcze nie było, bo to jest bodajże 1876 rok, kiedy powstał. Może chciał być po prostu pochowany w swojej miejscowości. Założenia parkowo-pałacowe okresu baroku i późniejsze przewidywały, że w ogrodach mogły znajdować się grobowce właścicieli, jak chociażby w Dworach Kaplica Hallerów.
Koniecznie musimy sobie wyobrazić, jak wówczas wyglądał ten teren. Nie było kościoła. Dwór o którym mówimy stał mniej więcej w okolicy obecnego nowego Urzędu Gminy, a założenia parkowe sięgały aż do obecnej ulicy Piastowskiej. Z dokumentów też wynika, że grób Gherriego mieścił się obok starej plebanii czyli obok obecnego domu Sióstr przy kościele św. Urbana.
Z 1822 roku pochodzi dokument, w którym jest mowa o tym, że została tam wybudowana druga kaplica. Była ona sklepiona, więc przypuszczam, że musiała być w kształcie kapliczki domkowej, z miejscem na pochówek. Wiadomo, po wojnie następowały zmiany własnościowe, nacjonalizacja, itd. Pewnie wówczas podjęto decyzję o przeniesieniu doczesnych szczątków na cmentarz komunalny.
Wróćmy jeszcze do folwarku.
Wracając do tego folwarku, to z zestawionych informacji wiemy, że udało się Gherriemu podwoić wysiewy między 1794, a 1803 rokiem. Powiększył na pewno dochód o kilka tysięcy rocznie. Pojawił się również folwark Nałęcz. Tego folwarku wcześniej nie było, pojawił się za Gherriego i zajmował się głównie hodowlą bydła. Pojawiły się także nowe spichlerze, nowe stodoły.
Czy Gherri rozwinął również gospodarstwo rybackie?
Gospodarka rybacka owszem odgrywała dosyć istotną rolę, chociaż trzeba powiedzieć, że folwarki rybne w XVIII wieku swoją świetność miały już za sobą. To wynikało z koniunktury na zboże. Zboże było produktem łatwiejszym w gospodarowaniu.
Możemy powiedzieć, że Gherri sprofilował swoje gospodarstwo i dopasował do potrzeb rynku.
Sporo informacji na temat stawów należących do folwarku w Brzeszczach opatrzonych jest taką adnotacją, że staw wykorzystywany jest pod wysiew zboża, czyli nie prowadzono tam hodowli ryb tylko korzystano z takiego dodatkowego areału pod zasiewy. Ale to nie jest tylko domena Brzeszcz, w innych okolicznych folwarkach ta praktyka była również stosowana nagminnie. Ryby mimo to odgrywały na tym terenie dość istotną rolę już od średniowiecza. Trafiały bądź co bądź na stół królewski. Był to ważny element gospodarki folwarcznej. Prowadzili ją nie tylko właściciele świeccy, ale też i gospodarstwa parafialne. W pewnym okresie był to z pewnością dochodowy interes. Do dnia dzisiejszego mamy pozostałości tych folwarków rybnych na naszym terenie.
Opisujesz dwie karczmy w Brzeszczach.
To były tak zwane karczmy wjezdne. Budowano je w celu umilania podróży i możliwości zatrzymania się, spożywania posiłku przy głównych traktach. Takie karczmy powstawały w kierunku Białej. To były dość spore przedsięwzięcia. Musiała tam być stajnia dla koni, miejsce do noclegów. Z tego co sobie przypominam to inwentarz z 1803 roku też podaje, że powstała nowa karczma w Brzeszczach. Czy z inicjatywy Gherriego, nie wiem szczerze powiedziawszy, chociaż prawo propinacji musiało do niego należeć. Być może podjął taką decyzję o budowie nowej karczmy. Zresztą funkcjonowały również dwa młyny w ramach folwarku, co też miało istotne znaczenie, bo świadczyło o tym, że gospodarka zbożem była tutaj dobrze rozwinięta.
W przekazach słownych brzeszczan pojawia się postać Wiktorii z Klosów Mieroszewskiej, wychowanki Kamila Dominika Gherriego. W ich wspomnieniach Wiktoria Mieroszewska przedstawiana jest jako dobra pani, która kobiety i dziewczyny w Brzeszczach uczy czytania, pisania, haftu i gotowania. Osoba wykształcona, znająca kilka języków. Myślę, że dla Dominika Gherriego edukacja, wiedza była bardzo ważna.
Myślę, że tak. Wiktoria sporo zawdzięczała Gherriemu. To nie tylko samo wychowanie. Zastanawiałem się nad tymi tekstami, które były zamieszczone w grobowcu. Podziękowania i takie życzenie, żeby ona, jak i jej potomkowie dbali o to miejsce. I to odnoszenie się w epitafium do cnoty. Wiktoria sporo przeszła jako osoba. Nieszczęśliwe związki małżeńskie, śmierci dzieci. Może to właśnie chęć zapomnienia o traumatycznych przeżyciach, których tutaj doświadczyła zdecydowały o tym, że zamieniła majątek w Brzeszczach z Habsburgami i przeniosła się w kierunku Chrzanowa. Bodajże w 1822 roku taka umowa wymiany majątków nam się pojawia. Od tej pory Brzeszcze stają się częścią dóbr żywieckich Habsburgów.
Kiedy z Jackiem Lachendro i Barbarą Wąsik opracowywaliśmy Kalendarium Parafii św. Urbana w Brzeszczach, to byliśmy bardzo szczęśliwi, kiedy znaleźliśmy listy intencyjne pani Wiktorii Mieroszewskiej i Jana Mieroszewskiego dla Dominika Gherriego, które zostały umieszczone w jego trumnie, a wyjęte podczas ekshumacji w 1957 roku. Poczuliśmy się jako brzeszczanie spadkobiercami zobowiązania pani Wiktorii Mieroszewskiej. Spółka Pastwiskowa odrestaurowała pomnik Dominika Gherriego na cmentarzu w Brzeszczach. Powinniśmy jako spadkobiercy pogłębiać wiedzę o Gherrim. To bardzo dobrze Marcinie, że powstał artykuł o Kamilu Dominiku Gherrim w publikacji „Dzieje Brzeszcz. Od zarania do 1918 roku” dlatego, że coraz więcej brzeszczan dopytuje się kim był Dominik Gherri. Mam nadzieję, że krzyż który został ufundowany przez brzeszczańską społeczność Wiktorii Mieroszewskiej, umiejscowiony na skrzyżowaniu ulic Przecieszyńskiej i Ofiar Oświęcimia, w bliskiej przyszłości znajdzie się na terenie nowego cmentarza i będzie również otoczony aktywną pamięcią mieszkańców Brzeszcz.
Myślę, że groby właścicieli, które są na naszych cmentarzach, w wielu przypadkach są należycie wyeksponowane i zadbane. Ja sam walczyłem o to, żeby grób Antoniego Wrotnowskiego w Bielanach pozostał jednak tam, gdzie jest. Wiadomo, że są względy ekonomiczne czyli opłacanie tych miejsc, ale z drugiej strony takie miejsca to są świadectwa naszej historii i powinny być objęte opieką. Rzeczywiście mieszkańcy zaczynają tam świecić znicze. Wcześniej było to miejsce zapomniane, trochę zarośnięte, otoczone starym metalowym płotkiem, ale nikt tam nic nie robił. W końcu zaczęliśmy podejmować działania z naszą strażą pożarną, której Wrotnowski był założycielem. Myślę, że jest nam dzisiaj prościej takie miejsca zachować w formie pomników niż dwory, bo te drugie wymagają więcej nakładów. Kwestie własnościowe też są czasami skomplikowane. Poza tym PRL dorzucił swoją cegiełkę, że te dwory wyglądają, jak wyglądają w chwili obecnej. Cmentarze, kapliczki, przydrożne krzyże to będą takie miejsca o których będziemy pamiętać.
Pamiętam, jak chodziłam do liceum i dowiedziałam się że brzeszczański dwór, często nazywany zamkiem, zostanie rozebrany. Było to końcówką lat 70-tych XX wieku. Bardzo mi było smutno z tego powodu, bo moja mama i jej rówieśnicy wspominali jakie funkcje pełnił ten obiekt dla mieszkańców. Prawie w tym samym miejscu brzeszczanie zamierzali wybudować bibliotekę i miejsce dla lokalnych organizacji, a teraz w tym obiekcie mamy nowy Urząd Gminy Brzeszcze. Myślę, że dlatego, że dwór zniknął, zniknęła też jego historia, również ta związana z Gherrim. Powstała przerwa w pamięci. Teraz mamy niesamowitą sytuację by przywrócić tę pamięć o Gherrim i Mieroszewskiej mieszkańcom.
Dwory to często był ośrodek kultury, w którym pielęgnowano pamięć o polskości, zwłaszcza w okresie powstań. W XIX wieku dwory były wręcz z polskością utożsamiane. Zresztą czemu bolszewicy w 1920 roku niszczyli te dwory? Niszczyli naszą ostoję i kulturę – naszą tożsamość.
To są symbole, a z symbolami związane są wartości, poczucie tożsamości. Dla żywej pamięci takie symbole, obiekty są bardzo ważne. Możemy się do nich odwoływać bardzo namacalnie. Takim przykładem dla mnie jest pomnik – krzyż ufundowany przez mieszkańców pamięci pani Mieroszewskiej. Śp. prof. Kazimierz Bielenin przypuszczał, że krzyż ten został osadzony na miejscu legendarnego kościółka św. Otylii. Tu mamy oczywiście dyskusje historyków i archeologów. Pan profesor postarał się o wykonanie odkrywek archeologicznych na tzw. „polu przy kościółku” czyli tam, gdzie ma powstać nowy cmentarz. Niektórzy przypuszczają, że odkrywki były wykonane zbyt płytko, bo teren został mocno zniekształcony przez szkody górnicze. Przy konserwacji kapliczki, okazało się, że jest ona posadowiona na starym bruku, a wśród kamieni można było dostrzec elementy z piaskowca. Niektóre z nich zostały zamieszczone w bramie wejściowej do kościoła św. Urbana, zaprojektowanej dla dzwonu Michała Archanioła, który powrócił z Wiesbaden – Bierstadt, a pochodził według przekazu słownego z legendarnego kościółka św. Otylii. Poziom starej drogi na którym postawiono kapliczkę, również pokazuje o ile podwyższono poziom ówczesnych dróg, a to stwarza zagrożenie podmakania kapliczki, dlatego konserwatorzy zaproponowali przeniesienie jej w nowe, bardziej suche miejsce czyli na teren przyszłego, nowego cmentarza. Pewnych wątków historycznych już dziś nie poznamy, możemy jednak wiązać dostępne fakty i czekać na nowe odkrycia historyków, archeologów i pasjonatów.
Budujące jest to, i zawsze to podkreślam, że konserwatorzy konserwatorami, ale jakby nie ludzie, to wiele tych kapliczek zniknęłoby z krajobrazu. To ludzie o nie dbali. Dzięki nim te kapliczki i krzyże dotrwały do naszych czasów.
Marcinie, na koniec naszej rozmowy chciałam Cię prosić o refleksję, konkluzję nauczyciela, historyka, dlaczego warto szukać informacji o takich osobach jak Gherri?
Dlatego, bo to jest nasza tożsamość. Ja ciągle to powtarzam, że w dobie kryzysu autorytetów jakiego doświadczamy, my te autorytety mamy na wyciągnięcie ręki. Nie musimy ich szukać w skali globalnej. One są, jak to mówimy „za płotem”, tylko trzeba do nich sięgnąć i rzeczywiście niosą one ze sobą ogromne wartości z których powinniśmy czerpać. My dorośli, ale młodzież też. Najgorsze jest to, jak ludzie, którzy doświadczyli historii, kreowali ją, zostają anonimowi. Powinno się im przywrócić imię i nazwisko. Chociażby przez to, że ich upamiętniamy, mówimy o nich w publikacjach takich jak „Dzieje Brzeszcz. Od zarania do 1918 roku” . Pojawiają się nazwiska, my z tymi nazwiskami często się utożsamiamy. Nazwisko i miejscowość. Rośnie w nas wówczas taka lokalna duma, że to od nas był ktoś taki.
Jeżeli mówiłeś, że warto szukać autorytetów i wartości, to w przypadku Gherriego, jakie najważniejsze wartości byś wymienił?
Uważam, że ta jego cnota, którą starano się tak podkreślić w epitafium na pomniku jest właśnie taką wartością. Myślę, że Gherri rozumiał drugiego człowieka. Największą naszą narodową bolączką, zauważalną nawet przez zaborców na przełomie XVIII i XIX wieku, były różnice społeczne. Chociażby decyzja Gherriego, żeby wprowadzić oczynszowanie i zastąpić znienawidzoną pańszczyznę, która była jak zadra między chłopem, a szlachcicem czy właścicielem ziemskim, świadczyła o jego postrzeganiu spraw ludzkich. Wprowadził oczynszowanie, to co na zachodzie miało miejsce z dawien dawna.
Czyli uwspółcześnił Brzeszcze.
Tak. Wprowadził Brzeszcze we współczesność. Warto wspominać takich ludzi, szukać informacji na ich temat. Tu jest temat otwarty, bo można ciągle doszukiwać się nowych faktów, nowych powiązań, zarówno tych lokalnych, jak i globalnych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmowa została przeprowadzona w ramach zadania pn.: „Ścieżkami aktywnej pamięci. Brzeszcze 2020”, realizowanego przez Stowarzyszenie Wspólnota Samorządowa i dofinansowanego ze środków finansowych Gminy Brzeszcze w ramach otwartego konkursu ofert na wsparcie realizacji zadań publicznych w roku 2020.