W drodze po piłkarskie laury

Kuba Dziadkowiec, Dorota Dziadkowiec. fot.: Agnieszka Moś

W drodze po piłkarskie laury.

Babcia (Anna Dziadkowiec), Mama (Dorota Dziadkowiec) i Kuba (syn i wnuk, 11 lat) rozmawiają o piłkarskiej mocy.

 

Babcia: Wnuczku, porozmawiajmy o Twojej pasji, jaką jest piłka nożna. Jak się to zaczęło?

Kuba: Kiedy miałem 4 lata, tata mnie zaprowadził do Skidzinia do klubu sportowego. No, a potem trenowałem i trenowałem.

 

B: A gdzie trenowałeś?

K: W Skidziniu, w Brzeszczach w Dankowicach, w Górniku Zabrze i w Unii.

 

B: To ile lat trenujesz?

K: Siedem.

Kuba Dziadkowiec. fot.: archiwum prywatne

B: No jesteś zuch chłopak, że właśnie piłką się zafascynowałeś! I babcia bardzo się cieszy z tego, że będzie mieć wnuka piłkarza. A powiedz mi: masz dużo medali i bramek też dużo strzeliłeś?

K: W Górniku Zabrze na przykład 15 bramek w 4 meczach strzeliłem.

 

B: Jesteś napastnikiem?

K: Nie, pomocnikiem napastnika.

Trening na obozie w Goczałkowicach-Zdroju, 2017. fot.: archiwum prywatne

B: A medali ile?

K: Ze dwadzieścia i jedną statuetkę.

 

B: To Ty jesteś zuch! Wiem, że jeździsz na takie obozy…

K: W tym roku byłem w Goczałkowicach na obozie stacjonarnym po patronatem Łukasza Piszczka. Byli tam trenerzy z Dortmundu. Byłem też dwa razy na Polish Soccer Skils w Zakopanem i w Spale.

Obóz w Goczałkowicach-Zdroju pod patronatem Łukasza Piszczka, 2017. fot.: archiwum prywatne

Mama: Tam z całej Polski dzieci na te obozy się zapisują, jest bardzo dużo chętnych. Trenerzy są z Niemiec, z Włoch, z Anglii i nie dość, że szkolą z piłki nożnej, to jeszcze języki różne  przy okazji. A powiedz babci, kogo spotkałeś Zakopanem, jak szliście na trening?

K: Justynę Kowalczyk, jeździła na rolko-nartach.

 

B: A z tych języków obcych, to który Ci się najbardziej podoba?

K: Angielski! Uczę się w szkole i na zajęcia dodatkowe jeszcze chodzę, bo jest najbardziej powszechny.

 

B: Ale Ty masz strasznie daleko dojeżdżać na treningi, do Zabrza!

K: Tak, to 75 kilometrów, dlatego teraz gram w Unii Oświęcim, jestem „wypożyczony” na dwa lata do Unii. A to dlatego, że tam jest 12 km.

Turniej w Libiążu. Unia Oświęcim, 2017. fot.: archiwum prywatne

M: Z Zabrza nie chcieli go oddać, bo tam ma swoją kartę zawodnika i tylko przeprowadzili transfer wypożyczenia na określony czas. Trener z wiąże z Kubą nadzieje. Spotykacie się z kolegami z Górnika Zabrze tylko na obozach?

K: Tak, na obozach i jeszcze na turniejach.

Z reprezentantami Górnika Zabrze. fot.: archiwum prywatne

B: Jak często trenujesz?

K: Trzy razy w tygodniu plus dwa mecze w tygodniu.

M: Dziś doszło do tego, że musieliśmy zwolnić Kubę z jeden lekcji, żeby na mecz dojechać. Ale w szkole  nie ma problemu z tym, że czasem musi się spóźniać.

B: A nie masz problemów z nauką?

M: Nie ma.

K: Czasem mam.

 

M: Jakbyś miał duże problemy, to pani dyrektor nie wyraziłaby zgody, żeby Cię zwalniać.

B: A w szkole też gracie w piłkę?

K: Nie, może ze dwa turnieje były. Ale był konkurs talentów!

B: Co tam przekazałeś?

K: Podbijanie piłki.

 

B: A ja pamiętam Dzień Babci – też piłkę podbijałeś i tak Ci brawo bili!

K: Jak miałem 6 lat, to podbiłem 8 razy, a mama 12 i byłem  bardzo zły, że mama lepsza.

 

B: A teraz ile podbijasz?

K: Teraz rekord mam 870. W dobrym tempie to jest 10 minut. A 200 mogę nawet w 4 minuty.

 

B: Ile?!

K: Na obozie jest sprawdzane ile w 30 sekund zrobisz podbić, podbijamy prawą i lewą nogą.

 

M: A masz swoją technikę?

K: Tak, żeby jak najniżej podbijać, bo jak za wysoko, to mniej podbijesz w ciągu 30 sekund.

Kuba Dziadkowiec. fot.: archiwum prywatne

B: To super, będzie z Ciebie kiedyś piłkarz, ale nie wiadomo, czy babcia tego doczeka, bo babcia stara…

K: Jak będziesz mieć 80 lat, to jeszcze babciu doczekasz!

 

B: To już niedługo.

M: Za pięć babcia będzie mieć 80, a Ty 17 – i to jest taki moment, że poważne życie zawodowe się dla piłkarza zaczyna.

 

B: A jakie cechy musi mieć piłkarz?

K: Ogólnie musi mieć talent, a nawet jak ktoś nie ma talentu, to się nie może poddawać. Nieraz na trepangach jest tak, że się nic udaje i potem się już nic nie chce robić i niektórzy się dołują.

 

M: A jakie cechy trzeba mieć, żeby grać zespołowo, bo piłka to gra zespołowa?

K: No, ogólnie trzeba grać tak, żeby między sobą grać, a jak ktoś się kiwie, to ciężko jest wygrać. Jak jest jeden zdolny piłkarz i kontra trochę gorszych tych jedenastu, nawet jakby byli słabsi, to sobie nie da rady z nimi.

 

B: A „kiwie”, to co to znaczy?

K: Że nie podaje piłki, unika innych zawodników.

 

B: Mówi się, że talent bardzo się liczy, ale jest również praca?

K: Więcej robi praca niż ten talent, bo talent można mieć, ale go zmarnować. Weźmy dwóch zawodników: Messi i Ronaldo. O Messim się mówi, że miał zawsze talent i że od początku grał, jak nie wiem kto… jak Pan Bóg by grał. A Ronaldo ciężką pracą wszystko osiągnął.

Kuba Dziadkowiec. fot.: archiwum prywatne

B: A kto jest dla Ciebie takim idolem na boisku?

K: Messi, bo jest po prostu dobry.

 

M: A z polskich zawodników?

K: Łukasz Piszczek, a później Błaszczykowski.

Kuba z Łukaszem Piszczkiem. fot.: archiwum prywatne

M: Powiedz babci, jak spotkałeś się Łukaszem Piszczkiem w restauracji w Katowicach i jak dał Ci radę, żebyś nie rezygnował z grania ze względu na swój wzrost, bo on też był malutki.

K: To mnie zatkało. Jak do mnie dzień dobry powiedział, to ja tylko: dzień dobry i do widzenia – to były wszystkie słowa, jakie powiedziałem. I jeszcze on wspomniał, że zawsze było najgorszy w drużynie, ale ciężką pracą osiągał sukces.

 

B : A dlaczego właśnie piłka nożna? Czy inne sporty też Cię interesują?

K: Ogólnie lubię squasha, tenis stołowy, tenis ziemny. Narty też lubię strasznie, jak szaleniec zawsze jeżdżę. Raz na górze, co ma kilometr, wjechałam na takie skrzyżowanie – coś jakby ze wsi wjeżdżać na drogę główną – i tak się włączyłem do ruchu, że ledwo zahamowałem i wywaliłem się, prawie. A raz była historia na meczu, że miałem założone okulary i miałem tam szkiełko…

 

M: Zaraz wytłumaczę, o co chodzi z tym okularami…

K: I mam taką bliznę od tego szkiełka, bo mi oko wybiło prawie.

 

B: Czyli musisz mieć specjalne okulary?

K: Uhmm, niestety. Jak jeszcze nie miałem tych okularów i strzelałem karnego, to widziałem tę bramkę, jakby taka była (pokazuje). I koło bramki strzelałem zawsze. Bo mi się wydawało, że strzelam na pewno, ale jak z daleka strzelałem, to tak na oślep.

M: To wytłumaczymy, dlaczego tak jest. Jakub urodził się z wadami wrodzonymi. Niepełnosprawność ma sprzężoną: wzrokowo-słuchową. Na jedno oko niedowidzi i na ucho nie dosłyszy. Z uchem jest już lepiej, ale z okiem… Wada się mu nie cofnie. Czekamy, aż przestanie się rozwijać. Może przy tej wadzie da się skorygować, ale jak nie, to soczewki ewentualnie. Tak obrazowo: w tym chorym oku ma taki obraz, jak znaczek pocztowy, a w drugim…

K: Taki rozmazany.

Kuba Dziadkowiec. fot.: archiwum prywatne

M: I dlatego ma okulary, które umożliwiają mu grę w piłkę. Ta wada go nie wyklucza z uprawiania sportu, tak samo jak z jazdy na nartach – też zakłada te okulary. Ale to grube szkła i jak dostał piłką, to oko miał takie…

K: Ale to nic nie było. Tylko krew mi trochę leciała i miałem przerysowane.

 

B: Ale się szybko zgoiło, nie?

M: O tej wadzie tak w ogóle późno się dowiedzieliśmy. Nie było żadnych zewnętrznych objawów, nie zezował, nie miał oczu rozbieganych. Jak jeszcze nie miał tych okularów, to na boisku, jak nie widział bramki czy piłki, to bardzo siłowo grał, żeby wszyscy wiedzieli, że on ma moc.

 

K: Tak strzelałem, żeby się bramkarz wystraszył.

M: Teraz, jak gra na treningach albo na zawodach, to straszenie po tych bramkach bije i wszyscy wiedzą, że ma siłę – taka w nogach mu została od tej wady wzroku. Można powiedzieć, że wada stała się mocą.

Turniej Paluszka. Osiek, 2017. fot.: archiwum prywatne

B: A jak godzisz naukę, sport i spanie? Lubisz spać?

K: Lubię spać i odpoczywać w ogóle. A nauka to jest drugorzędna. Jak bym miał mieć jakiś ulubiony przedmiot w szkole, to wf. I religię – bo się mało pisze.

 

B: To masz tu dużą pomoc rodziców.

K: Szczególnie taty, wozi mnie na treningi. Mamie też nie odejmuję, też mnie wozi, patrzy, jak gram. Siostra też, jak jest w domu.

 

B: Tylko babcia jeszcze nie była. Jak dożyję lata, to też się wybiorę.

K: To mamy spotkanie w tę sobotę, jedź z nami.

 

B: Zimno jest, babcia by się pochorowała! Latem, jak dożyję.

M: Powiedz jeszcze dlaczego w tacie masz takie oparcie – bo z kim podpisałaś pierwszy kontrakt?

K: Z tatą!

 

M: Na czym polegał ten kontrakt?

K: No, że tata będzie mnie woził na treningi i będzie we mnie inwestował.

 

B: Jak twój tata był małym chłopcem, też za piłą latał! …A jak siebie widzisz za kilka lat?

K: Jak będę miał 24-25, widzę siebie w lidze angielskiej, w Manchester United albo w FC Barcelona.

Turniej w LKS Jawiszowice. Jawiszowice, 2017. fot.: archiwum prywatne

B: A co myślisz o polskiej piłce nożnej?

K: Cieniackie ligi są. Pierwsze bym zaczynał z najlepszej drużyny w Polsce – Górnika Zabrze, potem bym poszedł do Legii Warszawa, jakby jeszcze istniały te kluby. A potem bym się kierował poza Polskę.

 

B: Jestem dumna z Ciebie, wnuczku. Obyś doszedł do tego, o czym marzysz!

Kuba z babcią Anią Dziadkowiec. fot.: archiwum prywatne

K: No… I koniec wywiadu!

Z Kubą Dziadkowcem rozmawiały Dorota i Anna Dziadkowiec.

Powrót do spisu treści…